Rok później…
Zakopanem tego roku było naprawdę przepiękne. Mimo, że
panowała mroźna zima, słońce ani na chwilę nie zachodziło za chmury. Delikatny
wiatr powiewał nieco momentami, jednak nie przeszkadzał on nikomu, kto z
zainteresowaniem śledził losy dzisiejszego konkursu. A zawody dziś były
niezwykle emocjonujące i niesamowite, przynajmniej dla jednego skoczka tutaj.
Tepes właśnie usiadł na belce startowej i słysząc wypowiadane przez komentatora
swoje imię, uśmiechną się szczerze. Po raz pierwszy w tym sezonie miał okazję
zaprezentować się kibicom, ale też pokazać swoją dyspozycję trenerom, którzy
nie byli do końca przekonani, że tak szybki powrót na skocznie po długiej
przerwie będzie dobry. On też do tej chwili nie był tego pewny, ale kiedy znów
zobaczył przed sobą ten krajobraz i ogrom kibiców, którzy dopingowali go coraz
głośniej, zmienił zdanie. Widział, że wrócił w dobrym momencie. Tak naprawdę od
dawna na to czekał, ale bycie przy Tosi było dla niego o wiele ważniejsze. A
teraz kiedy mógł mieć zarówno ukochaną jak i skoki, czuł, że właśnie spełniają
się jego największe marzenia.
Odepchnął się od belki, kiedy dostał znak od trenera i już wtedy postanowił sobie, że ten skok będzie równie dobry, jak ten, który oddał w Zakopanem dokładnie rok temu.
Odepchnął się od belki, kiedy dostał znak od trenera i już wtedy postanowił sobie, że ten skok będzie równie dobry, jak ten, który oddał w Zakopanem dokładnie rok temu.
Głośny wiwat rozbrzmiewał po wylądowaniu Tepesa, a to za
sprawą rekordu skoczni, który skoczek właśnie pobił. Nie spodziewał się aż tak
dobrej odległości, dlatego jego radość była jak najbardziej uzasadniona.
Uniesiona ręka w górze ukazywała, jak bardzo cieszy się zarówno ze skoku jak i
z powrotu na skocznie. Z szerokim uśmiechem odpiął swoje narty i z okrzykiem
radości opuścił zeskok. Dobrze wiedział, że czeka go jeszcze jedna seria, ale
on czuł się przez to jeszcze bardziej zachęcony do działania.
Czuł się wspaniale, kiedy niedługo potem stał na najwyższym
stopniu podium. Jak mało kiedy, uśmiechał się szeroko wsłuchując się w słowa
hymnu narodowego, które właśnie rozbrzmiewały całkowicie dla niego. Wygrał, a
jego radość była nie do opisania. Zwłaszcza, że miał się teraz z kim nią
dzielić. I mimo, że czuł się w tej chwili wspaniale, to jakaś niewidzialna siła
ciągnęła go zupełnie gdzieś indziej. Chciał jak najszybciej opuścić kolegów z
drużyny, fotografów i nawet trenera, który w tej chwili ściskał go mocno,
wyrażając jak bardzo jest z niego dumny. Teraz chciał mieć przy sobie tylko ją.
Bo kiedy była przy nim, nie potrzebował już niczego więcej.
Trochę zmęczony przebijał się przez tłum kibiców, rozdając
przy tym masę autografów. Miał ochotę wrócić do domu i w spokoju cieszyć się
tym dniem, ale najpierw musiał znaleźć dziewczynę, która obiecała czekać na
niego tak długo, jak tylko będzie trzeba. Trochę zrezygnowany rozglądał się to
jedną to w drugą stronę, kiedy w jego oczy wpadł młody chłopak. Teraz już
wiedział, że jego cel jest blisko. Podszedł jeszcze kawałek, mijając przy tym
kilkunastu innych ludzi, po czym stanął i uśmiechnął się łagodnie. Ładna
brunetka stała do niego tyłem i żywo rozmawiała z chłopcem, którego dostrzegł
już kilka chwil wcześniej. Jej czapkę poznał by wszędzie. Zresztą to właśnie
dzięki tej czapce między nimi po raz pierwszy zaiskrzyło. Do tej pory uśmiechał
się na wspomnienie tamtych chwil. Ciężko było zapomnieć tę złość w oczach Tosi i
wymuszony pocałunek, który zmienił całe jego życie. Ale jak nigdy, bardzo
cieszył się z tej zmiany.
Kiedy odwróciła się w jego stronę, uśmiechnął się jeszcze szerzej. Właśnie tego w tej chwili potrzebował. Tego łagodnego spojrzenia dużych, niebieskich oczu i delikatnego pocałunku, którym obdarowała go, gdy tylko podeszli do siebie bliżej. Dziewczyna wtuliła się w niego mocno i szeptała cicho do ucha, jak bardzo jest z niego dumna. Jurij odsunął się od niej na chwilę i przyklękając przytulił do siebie już nieźle zaokrąglony brzuszek Tosi. Miał przy sobie zdrową dziewczynę, dziecko i skoki. Dopiero teraz czuł, że wygrał już wszystko co tylko mógł. A po tej strasznej burzy, która rozpętała się w jego życiu i po strachu o najważniejszą osobę, zza chmur wyszła upragniona tęcza. Od tej pory już wszystko musiało się dobrze ułożyć.
Kiedy teraz siedzieli wtuleni w siebie oglądając nudnawą
komedię, przestał się bać o ich przyszłość. Tosia wygrała walkę z chorobą i był
przekonany, że od tej pory szczęście się do nich uśmiechnie.
- Myślisz, że to będzie chłopczyk?- spytał, masując
delikatnie jej brzuch.
- Czy ja wiem…
- Czy ja wiem…
- Jeśli tak, to codziennie będę go zabierał na skocznie.-
westchnął.- Wyrośnie z niego drugi Małysz. – brunetka roześmiała się głośno.- A
może damy mu na imię Adam?
- A co jeśli będzie dziewczynka?
- Też może zostać skoczkinią.- Jurij roześmiał się i musnął usta dziewczyny.- a jeśli będzie taka śliczna jak ty, zrobimy z niej małą modelkę.
- A co jeśli będzie dziewczynka?
- Też może zostać skoczkinią.- Jurij roześmiał się i musnął usta dziewczyny.- a jeśli będzie taka śliczna jak ty, zrobimy z niej małą modelkę.
- Oj Jurij, dużo masz jeszcze tych pomysłów?
- Do końca ciąży wystarczy.
- Do końca ciąży wystarczy.
Tosia splotła swoją dłoń z dłonią Tepesa i uśmiechnęła się
delikatnie spostrzegając na nich dwa złote krążki. Kiedy Jurij oświadczał się
jej siedem miesięcy temu, nie było z nią najlepiej. Tak naprawdę myślała wtedy, że nie przeżyje
więcej niż kilku dni, jednak stało się zupełnie inaczej. Nadal żyła, wzięła
ślub i zaszła w ciążę, chociaż lekarze nie dawali jej początkowo najmniejszych
szans ani na przeżycie ani tym bardziej na dziecko.
Życie jest jednak
bardzo przewrotne.
Właśnie miała pocałować skoczka, jednak nim zdążyła odwrócić
głowę w jego stronę, pomiędzy nich wcisnął się Krzyś, który już od pewnego
czasu przysłuchiwał się ich krótkiej rozmowie. Na twarzy Jurija zobaczyła tylko
prawie niewidzialny uśmiech i nie mając zbyt wiele do powiedzenia, odsunęła się
w bok, by zrobić miejsce bratu.
- Nie powinieneś już być dawno w łóżku?- spytała, jednak dobrze wiedziała, że chłopiec nic sobie nie zrobi z jej troski.
- Nie powinieneś już być dawno w łóżku?- spytała, jednak dobrze wiedziała, że chłopiec nic sobie nie zrobi z jej troski.
- Miałbym spać, kiedy wy poruszacie tutaj temat mojej
siostrzenicy?
- Jaką masz pewność, że to będzie dziewczynka?- zainteresował się skoczek
- Ja to po prostu wiem. Rozmawiałem z nią przecież nie raz.- Tosia spojrzała na swojego męża i roześmiała się głośno.- Możesz się śmiać, ale i tak wyjdzie na moje.
- Jaką masz pewność, że to będzie dziewczynka?- zainteresował się skoczek
- Ja to po prostu wiem. Rozmawiałem z nią przecież nie raz.- Tosia spojrzała na swojego męża i roześmiała się głośno.- Możesz się śmiać, ale i tak wyjdzie na moje.
- To może jeszcze powiedz mi jak chce mieć na imię?- chłopak
przyłożył ucho do brzucha swojej starszej siostry i chwilę nasłuchiwał.
- To musi być Hania.
I jak? Chyba ten rozdział podoba mi się najbardziej z całego opowiadania ;)
- To musi być Hania.
I jak? Chyba ten rozdział podoba mi się najbardziej z całego opowiadania ;)
Mam nadzieję, że Wam też przypadł do gustu.
No cóż, powoli będziemy się rozstawać z Tosią i jej przygodami, bo ta historia kiedyś musi się wreszcie zakończyć, prawda?
No cóż, powoli będziemy się rozstawać z Tosią i jej przygodami, bo ta historia kiedyś musi się wreszcie zakończyć, prawda?
NIE ZGADZAM SIE NA KONIEC TEJ HISTORII, ZROZUMIANO?!
OdpowiedzUsuńnie mozesz ;(
Oh. Wygrala walke z choroba i wyszla za Tepesa omommmmm *.* i jeszcze beda mieli malegoTepesa lub mala Tepeske!xd
ale slodko! Nie mozesz konczyc!nir pozwalam!
Inszaaaa
Oj tam musi się skończyć. Bez przesady. Jak dla mnie to może dłuuuugo trwać :)
OdpowiedzUsuńRozdział idealny <3
Nawet nie wiesz jak bardzo cieszył mnie ten rozdział.
OdpowiedzUsuńPomijam fakt, że jak się domyślam zbliżamy się do końca opowiadania (nad czym ubolewam) ale to taki szczęśliwy rozdział i dający nadzieje na przyszłość. Bardzo się cieszę, że Tosia wygrała z chorobą (ostatecznie, prawda?!!!) a miłość jej i Jurija przetrwała ten trudny dla obojga czas. I jeszcze dzidziuś na horyzoncie. Czego chcieć więcej?
Powiem ci czego – tego, aby to trwało jak najdłużej i aby w następnych rozdziałach nie zdarzyło się nic złego. Oni zasługują na szczęście, będą cudownymi rodzicami
Pozdrawiam Marzycielka
Nie ukrywam, że przeniesienie akcji w przyszłość strasznie mnie zdziwiło ;D Ale jak najbardziej warto było pokonać początkowy szok i zagłębić się w tekst, aby dowiedzieć się, że nadszedł czas na wspaniałe wiadomości! Najpierw oświadczyny ukochanego Słoweńca, później pokonanie choroby, a na koniec ciąża... Cóż, życie Tośki nie mogło potoczyć się lepiej! :D Bardzo się cieszę, iż dziewczyna, pomimo momentów załamania, nie poddała się, tylko odważnie stawiała czoło przeciwnościom losu, za co wreszcie została nagrodzona. Nie bez wątpienia jest tutaj także zasługa Jurija - nie mogłabym zapomnieć o jego ważnej obecności w życiu młodej Polki. Mam nadzieję, że dalsze losy tej pary - wkrótce szczęśliwych rodziców Hanny Tepes - będą obfitować już jedynie w same fantastyczne wydarzenia! Zasłużyli na to jak mało kto.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia! cmok! cmok! ;D
PS Nawet, jeśli niedługo nadejdzie czas na rozstanie się z tym blogiem to mam nadzieję, że nie porzucisz blogowania. Czekam z niecierpliwością na jakąś nową historię ;)