wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 11



„If you gave me a chance
I would take it"


           Nie wiedział jakim cudem udało mu się ubłagać lekarza na przepustkę dla Tośki, ale najważniejsze teraz było tylko to, że mogli spędzić ze sobą cały dzień. Opuścili szpital w niemal ekspresowym tempie, by nikt już nie mógł ich zatrzymać,  po czym dziewczyna skierowała swoje kroki w stronę hotelu, który wydawał się być całkiem niedaleko. Tepes jednak szybko ją zawrócił i niemal siłą wpakował ją do czarnego, dużego samochodu.
- Gdzie jedziemy?- spytała, jednak skoczek uśmiechnął się tylko tajemniczo. Dziwnie się czuła z tą ciszą jaka ich dzieliła. Wolała kiedy Jurij mówił, zawsze opowiadał wszystko z taką dokładnością i pasją, szczególnie kiedy mówił o skokach. Nie chciała mu jednak przeszkadzać w prowadzeniu pojazdu, więc skuliła się w fotelu i czekała na koniec podróży.
       Kiedy Tepes włączył radio od razu odżyła. Teraz już nie czuła się skrępowana milczeniem skoczka, nawet zastanawiała się jak mogłaby go rozruszać. Sama nie wiedziała dlaczego, ale w jednej chwili poprawił się jej humor i miała ochotę głośno się śmiać. Co z tego, że była chora? Musiała zrobić wszystko, aby ten dzień był wspaniały. Musiała go zapamiętać na tak długo, jak tylko mogła. Wyprostowała się, poprawiła uwierający ją w klatkę piersiową pas i z delikatnym uśmiechem popatrzyła na skoczka, który uparcie patrzył na drogę. Jednym dotknięciem palca zgłośniła muzykę, która do tej pory cicho wypływała z głośników samochodu, po czym zmieniła na inna piosenkę, a potem na jeszcze inną, aż do chwili kiedy usłyszała jedną ze swoich ulubionych brzmień. Zgłośniła radio jeszcze trochę i nadal patrząc z uśmiechem na Jurija, zaczęła cicho nucić pojedyncze słowa. Skoczek spojrzał na nią ze zdziwieniem, a ona nie przejmując się jego zaskoczeniem, kontynuowała swój śpiew jednak już z większym zaangażowaniem, nie pomijając żadnego słowa.
- Znasz to?- spytała i wreszcie usłyszała jego głos, który nieśmiało stwierdził „tak”.- To śpiewaj ze mną!- jej roześmiana twarz sprawiła, że odwzajemnił uśmiech.- No już, śpiewaj!- zdając sobie sprawę, że znów z nią nie wygra, niemrawo zaczął razem z nią nucić, jednak kiedy zaczął się refren, jego śpiew przybrał na sile. Z uśmiechem na twarzy co chwila zerkał na dziewczynę aby zobaczyć jej reakcję na śpiewane słowa.

„If you gave me a chance
I would take it
It's a shot in the dark
But I'll make it
Know with all of your heart
You can't shake me
When I am with you
There's no place I'd rather be.”

Kiedy dziewczyna w ostatniej zwrotce pomyliła tekst, obydwoje wybuchli niepohamowanym śmiechem. Tośka miała wrażenie, że bawiła się tak dobrze tylko przy nim. Za każdym razem kiedy byli razem chciała się uśmiechać, mimo wszystkiego co się z nią działo. Zapomniała już o wczorajszym zasłabnięciu, o chorobie i naprawdę o wszystkim. Liczył się tylko Tepes i to, że byli teraz razem. Nie wiedziała co będzie potem, po prostu chciała nadal jechać ze skoczkiem w nieznanym kierunku i spędzać przyjemnie czas, z nim.
- Powiesz mi wreszcie, gdzie mnie zabierasz?
- Tam, gdzie zaczęła się nasza znajomość.- zaśmiał się.- Na skocznię.- dokończył i znów uśmiechnął się szeroko ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.- A potem zobaczymy. Sama mówiłaś, ze nie lubisz planować.

      Sama nie wiedziała za bardzo, jak dostali się na teren skoczni, który podobno dla wszystkich był zamknięty. Nie chciała w to wnikać, liczyło się tylko to, że właśnie stali we dwójkę na zeskoku i z niemym uśmiechem wpatrywali się w siebie. Dookoła nie było żadnej żywej duszy, jakby wszyscy nagle gdzieś zniknęli. Skończyły się zawody więc skończyło się życie na skoczni. Trochę brakowało jej tego zgiełku, tłumu, krzyków i śpiewu, ale obecność skoczka rekompensowała jej te wszystkie przeżycia z wcześniejszych dni. Kiedy wziął ją za rękę, poczuła mimo lekkiego mrozu, robi jej się gorąco. Nigdy wcześniej nie odczuwała czegoś takiego, przynajmniej nie w tym stopniu. Zakochała się i miała wrażenie, że ty razem to było prawdziwe uczucie, takie którego nie można było od tak, po prostu zakończyć.

    Spojrzała z zaciekawieniem na Tepesa, który puścił jej rękę i położył się na śniegu, po czym zrobiła to samo, byle tylko znów chwycić jego dłoń. Co z tego, że było zimno i wiał lekki wiatr? Gdy była przy nim nic się nie liczyło, dlatego z uśmiechem na ustach czekała. Czekała, choć nie wiedziała na co. Teraz nie czuła się źle, kiedy milczeli, myślała nawet o tym, że słowa nie są potrzebne aby opisać ich uczucia. Było po prostu normalnie, jak przy każdym spotkaniu z blondynem.
- Obiecałaś mi prawdę, pamiętasz?- zwrócił twarz w jej stronę, aby uchwycić jej spojrzenie. Ona jednak szybko odwróciła głowę i spojrzała w bezchmurne niebo, by wymyślić kolejne kłamstwo albo coś, czym mogłaby się wykręcić.- Tosia, spójrz na mnie.- spełniła jego prośbę, ale nadal wahała się, czy mogłaby mu powiedzieć prawdę.

„Teraz, albo nigdy…”

- Jestem chora.- powiedziała, wypuszczając szybko powietrze z ust.- Poważnie chora.- dodała, żeby mieć to wreszcie za sobą.
- I dlatego nie chciałaś się angażować?- uśmiechnął się do niej samymi kącikami ust.
- Jurij, nie rozumiesz.- jego uśmiech zniknął szybciej niż się pojawił.- Ja umieram.- w jej oczach pojawiły się krople łez, które uporczywie starały się spływać po jej bladym policzku.
- Żartujesz?- skoczek nadal nie chciał przyjąć do wiadomości, tego co usłyszał.
- Nawet nie wiesz, jak bym chciała.- brunetka mocno ścisnęła jego rękę i odwróciła głowę, by nie musiał patrzyć na jej ból, który tkwił w niebieskich oczach.- Więc jeśli nie chcesz mieć teraz ze mną nic wspólnego, zrozumiem.
- Tosiu..- jego głos brzmiał tak delikatnie i czule, że bała się spojrzeć znów na niego.- Nie zostawię Cię, nie teraz.
- Już rozumiesz, dlaczego się tak zachowywałam?- skierowała spojrzenie na skoczka, który wpatrywał się w nią intensywnie.- Chciałam uniknąć tego, co stało się wczoraj…Jurij- podniosła się do pozycji siedzącej, a w jej ślady poszedł Tepes.- Szpital już niedługo będzie moim drugim domem, a ty przecież masz skoki. To głupie, żebyś marnował swój talent, nerwy i wszystko inne tylko z powodu zwyczajnej, chorej dziewczyny, którą znasz zaledwie kilka dni.
- Dziewczyny, którą kocham.- przerwał jej, szepcząc niemal niedosłyszalnie.- Jesteś dla mnie najważniejsza i nie oddam Cię bez walki.- dodał już bardziej odważnie, a ona wpatrywała się w niego bezustannie.- Zrobię wszystko, żebyś wyzdrowiała.
- Jurij, to chyba nie jest możliwe.
- Jeszcze zobaczymy. Chodź!- natychmiast wstał z miejsca i pociągnął dziewczynę za sobą.
- Gdzie ty znowu chcesz iść… Jurij zastanów się dobrze, zanim  zrobisz coś pochopnie.
- Nigdy Cię nie zostawię!- jego głos brzmiał bardzo przekonywująco.- Choćby nie wiem co się stało nie pozwolę Ci się poddać i będę z tobą, rozumiesz?
- Jurij..- dziewczyna powoli traciła argumenty.
- Przestań już, nie zmienię zdania.- Blondyn przyciągnął ją do siebie i w połączeniu z siłą i delikatnością wpił się w jej usta i całował tak długo, jak tylko mógł. Chciał ją mieć przy sobie, chciał ją czuć całym sobą.
Jeszcze bardziej teraz, gdy mógł ją stracić…


Wstyd mi za zaległości ;/
Może teraz zmienicie troszkę zdanie o Tosi ;p

5 komentarzy:

  1. Spokojnie, ja zdania o Tosi zmieniać nie muszę - od początku rozumiałam jej rozterki, wiedziałam, dlaczego boi się mu powiedzieć. Ale jednak od początku też czułam, że powinna to zrobić. Bo ludzie, którzy się kochają powinni mieć do siebie zaufanie, nie powinni nic przed sobą ukrywać. To jest takie zupełnie normalne. A jednak w pewnych przypadkach - niesłychanie trudne.
    W końcu mu powiedziała. Tak powinno być. On ją kocha. On jej nie zostawi. Pomoże jej. Będzie wspierał. Będzie do końca. Niezależnie od tego, kiedy ten koniec nastąpi. Oby nie szybko.
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że próbowałaś zrozumieć moją bohaterkę. Ona po prostu się bała reakcji skoczka, ale kiedy nadszedł odpowiedni czas, powiedziała mu prawdę.
      Eh we wszystkim w tym komentarzu masz rację ;-)
      A koniec, chyba zbliża sie coraz większymi krokami.

      Usuń
  2. Tosia jest zajebista. Jurij jest zajebiscie boski i czego chciec wiecej? Ah tak. Jej zdrowia! Sluchaj no mnie uwaznie...ale BARDZO uwaznie. Jak mi ja usmiercisz to wiesz co z Toba zrobie? Juz nigdy Jurija nie zobaczysz, nawet w telewizji! Ona ma mi wyzdrowiec, czaisz? ;**
    Ah. Chce dalej to romantic story. Uwielbaim Cie i Jurija w tym wydaniu...ale to doskonale wiesz. Nie usmiercisz jej, wierze w to calym serduchem ktore powinno byc w kosciele przy Bogu i powinno sie modlic o zdanie dobrze matury. Docen to xd
    czekam na nowosc ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No! Tośka wreszcie zebrała się na odwagę i wyjawiła Jurijowi swą wielką tajemnicę. Nie muszę chyba pisać, że twarda i nieustępliwa reakcja skoczka w ogóle mnie nie zaskoczyła? Od początku czułam, że dla Słoweńca znajomość z Polką nie jest czymś przelotnym, a znacznie głębszym, poważniejszym - i proszę, nie pomyliłam się! Wyznanie miłości odbyło się, co prawda, w niecodziennych warunkach, lecz w pełni usprawiedliwionych okolicznościami. Jaką romantyczną scenę stworzyłaś! Mniemam, że każda kobieta chciałaby spotkać w swoim życiu takiego szarmanckiego, odpowiedzialnego oraz odważnego mężczyznę jak Tepes. ;D Tosia jest prawdziwą szczęściarą - wreszcie zaczyna zdawać sobie z tego sprawę. Wyznanie musiało ją wiele kosztować, ale jestem dumna z głównej bohaterki, że spięła się i zdecydowała na powiedzenie prawdy! Teraz będzie już tylko lepiej... mam nadzieję ;D No i ciekawe, co Jurij szykuje dla swojej ukochanej ;D
    Przepraszam, że taki chaotyczny jest mój komentarz, lecz chciałam zawrzeć w nim wszelkie przemyślenia, które nasunęły się podczas czytania.
    pozdrowienia! cmok! cmok! ;D

    PS zapraszam na nowość u Edith! ;D [love--is--the--reason.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo Tosiu, nareszcie mądre posunięcie z Twojej strony :-)
    I chyba wcale nie było tak źle, to znaczy niepotrzebnie obawiała się reakcji Jurija. Widać, że dziewczyna na dobre zdobyła jego serce i teraz, chociaż ta wiadomość go zaskoczyła to jestem pewna, że będzie trwał z Tosią do końca. Właśnie, mam nadzieje że ich koniec będzie inny niż np. u mnie, inny niż przypuszczam. Chciałabym być mile zaskoczona i aby Tosi udało się wyzdrowieć. Trzymam za nich kciuki :-)
    Pozdrawiam serdecznie Marzycielka

    OdpowiedzUsuń