"Największa moc w tym czego teraz pragnę,
Nie to co mam na zawsze."
Odkąd wróciła ze skoczni uśmiech nie znikał z jej twarzy. Po raz dwudziesty już patrzyła na kartkę, którą otrzymała od przystojnego bruneta ze skoczni i sprawdzała, czy dobrze przepisała jego numer na telefon. Ostatkami sił powstrzymywała się od wysłania mu zdjęcia, uważała bowiem, że powinna z tym poczekać chociaż do wieczora.
- Jesteś głupia. Zamiast patrzeć w ten telefon, zadzwoń do
niego.- Przyjaciółka powoli zaczęła tracić cierpliwość.
- Na pewno teraz nie będzie miał czasu ze mną rozmawiać.
- Tego nie wiesz.- pomachała głową, wywracając oczyma.- Nie
mogę w to uwierzyć.
- W co?- brunetka nadal uśmiechając się radośnie spoglądała
w wyświetlacz telefonu.
- Jesteśmy tu zaledwie kilka godzin.- to mówić zerknęła na
zegarek.- A moja najlepsza przyjaciółka już zdążyła się zakochać. No nieźle…
- Przestań, wcale się nie zakochałam.
- Wiedziałam, że będziesz się wypierać.- westchnęła.- A
najlepsze jest to, że ten cały Jurij patrzył na ciebie jak na jakieś bóstwo,
więc te zakochanie jest obustronne.- przestała mówić, bo poczuła na twarzy
uderzenie czegoś miękkiego. Jak się po chwili okazało była to poduszka.
- Nie ma miłości od pierwszego wejrzenia!- powiedziała Tosia
i rzuciła drugą poduszką.
- Daj spokój, widziałam jak na siebie patrzyliście.
- Przesadzasz, po za tym to nie ma sensu.
- Co znowu nie ma dla ciebie sensu?
- Jestem chora i to głupie pakować się w coś, co nie ma
przyszłości.
- Nie możesz przekreślać od razu każdej nowej znajomości ze
względu na chorobę.- blondynka usiadła nieco bliżej.- I to ty będziesz głupia,
jeśli olejesz takie ciacho. Zresztą…
- Co znowu?
- Jeśli się do niego nie odezwiesz, to ja to zrobię za
Ciebie. Obiecuje to.- to mówiąc przyłożyła prawą rękę do serca.
- Nie zrobisz tego!
- Owszem, jeśli będę musiała, to bądź pewna, że zrobię.-
dziewczyna uśmiechnęła się z wyższością.- Tośka, nawet jeśli miałaby to być
krótka znajomość, to może warto zaryzykować?
- Przecież ja go nawet nie znam.
- No właśnie. Kochanie…- dziewczyna objęła ją ramieniem.-
Zabaw się, zaszalej, wykorzystaj ten czas, który tutaj mamy. Przecież po to tu
właśnie przyjechałyśmy.
- No tak, ale…
- Nie ma żadnego ale.- wzięła w dłonie telefon Tośki.- No
już, pisz do niego.
Witaj Jurij. Tak jak
obiecałam wysyłam Ci nasze zdjęcie.
Mam nadzieję, ze ci się spodoba.
Tosia.
Mam nadzieję, ze ci się spodoba.
Tosia.
Chłopak właśnie siedział razem z kolegami z drużyny i
oglądał nudnawy film. Przed każdymi zawodami powtarzał się ten sam scenariusz,
który zmieniał się niemal w ich tradycję. Z obojętnością wziął do ręki, przed
chwilą wibrujący telefon, myśląc, że to ktoś ze sztabu trenerskiego i nawet nie patrząc otworzył wiadomość. Jakie
było jego zdziwienie, kiedy zobaczył podpis, a pod nim niewielkie zdjęcie.
Uśmiechnął się niemal natychmiast przypominając sobie dzisiejszą sytuację pod
skocznią, jednak do tej pory nie myślał, że nowopoznana dziewczyna odezwie się
do niego. Zapisał szybko jej numer i uśmiechając się zerknął w telewizor. Przez
chwilę, zastanawiał się co mógłby jej odpisać. Spodobała mu się niemal
natychmiast. Miała piękne brązowe włosy i zgrabną sylwetkę, jednak najbardziej
zapadły mu w pamięć jej oczy. Piękne, duże, niebieskie oczy, które miał do tej
pory w głowie. Zdawał sobie sprawę, że jego zachowanie było nieodpowiedzialne i
nigdy wcześniej nie rozdawał fanom numeru telefonu, ale tym razem zrobił
wyjątek. Nie wiedział dlaczego, może urzekła go jej uroda, może to był przypływ
chwili. Po prostu miała w sobie coś, czego nie miała żadna inna dziewczyna. Przynajmniej
tak mu się wydawało, kiedy patrzył w jej oczy, przepiękne oczy.
- Patrzcie, Jurij się zakochał.- do tej pory milczący
młodszy skoczek pokazał na niego palcem i ryknął niepohamowanym śmiechem.
- Spadaj!- odpowiedział mu zdenerwowanym tonem Tepes i schował szybko telefon do kieszeni spodni.- Zajmij się lepiej swoimi sprawami.
- Spadaj!- odpowiedział mu zdenerwowanym tonem Tepes i schował szybko telefon do kieszeni spodni.- Zajmij się lepiej swoimi sprawami.
- A nawet nie zaprzecza, czyli jest coś na rzeczy panowie.-
Hvala z szerokim uśmiechem dołączył do rozmowy, jednak widząc rozgniewany wzrok
Jurija, natychmiast pożałował swoich słów.- No co, tak tylko mi się
powiedziało.
- Kim ona jest, znamy ją?- Robert Kranjec również musiał
dorzucić coś od siebie, w końcu jako najstarszy z towarzystwa musiał również
zabrać głos.
- Nie… zejdźcie ze mnie, wcale się nie zakochałem.- Tepes
miał już dosyć tych wszystkich pytań.
- Jasne i to dlatego pewnie szczerzyłeś się jak głupi
patrząc na swój telefon, nie?- Peter wywracając oczyma, pomachał głową w geście
dezaprobaty.- Kogo ty chcesz oszukać?
- Doprawdy, zero prywatności.
- Oj, przecież my ci chcemy tylko pomóc.- Robert starał się
rozluźnić atmosferę, ale chyba zdał sobie sprawę, że to nie pomoże.- Ale jak
nie chcesz to nie mów.
- Masz rację, zachowam to dla siebie.- Jurij zerwał się z
kanapy i ruszył w stronę wyjścia.
- Jurij!- zawołał jeszcze za nim Prevc.
- Czego?
- Tosia to naprawdę śliczne imię. Pozdrów ją od nas.- Kiedy
usłyszeli odgłos trzaskających drzwi, wszyscy jak jeden zanieśli się śmiechem i
patrzyli z uznaniem na Petera.- No co, mówiłem że mam zadatki na śledczego.-
uśmiechnął się tryumfalnie i znów wrócili do oglądania filmu.
Tosia siedziała przy stole w kuchni i piła gorącą czekoladę,
która dawała jej odczucie przyjemnego ciepła rozchodzącego się po całym ciele.
Trochę dziś zmarzła, mimo, że pogoda jak na tę porę roku była dosyć łaskawa. Ułożyła
twarz na dłoniach i tępo wpatrywała się w okno, za którym zaczął padać śnieg. Chociaż
przez chwilę, miała czas na przemyślenia. Kiedy była z Olą, jej przyjaciółka
ani na moment nie przestawała mówić. Może chciała w ten sposób, by Tosia
zapomniała o chorobie i troskach. Jednak mimo uśmiechu na twarzy i wszystkich
żartach które opowiadała, cały czas czuła niepokój. Ani na chwilę, nie mogła
wyrwać się od świadomości, że zaraz to wszystko może się skończyć. Nie chciała
umierać, tym bardziej że miała plany na przyszłość. Chciała skończyć studia,
znaleźć pracę i zakochać się. Tak na
całe życie, w kimś odpowiednim, kto odwzajemniałby jej uczucia. Tymczasem
wszystko przekreślało jedno słowo. Słowo, które znienawidziła od samego
początku. Choroba…
Jej przemyślenia skończyły się wraz z powrotem do pokoju jej
przyjaciółki, która wyszła do sklepu po coś do jedzenia. Położyła reklamówki na
stole i wzdychając opadła na krzesło.
- Moja rola się już skończyła, teraz zaczyna się twoja.-
Tosia spojrzała na nią ze zdziwieniem i niemym zapytaniem „co to ma znaczyć”.-
Ty jesteś lepszą kucharką ode mnie, więc bierz się do roboty, bo jestem
strasznie głodna.
- Nie mam nastroju na gotowanie.
- Oj nie marudź. – Ola założyła sobie ręce na biodrach.-
Praca dobrze Ci zrobi. Odpisał?
- Kto?- spojrzenie blondynki mówiło samo za siebie, więc
postanowiła nawet się nie bronić.- Dobra, nie odpisał.
- Pewnie jest zajęty.
- Albo już o mnie zapomniał.- westchnęła.- Mówiłam, że to
kiepski pomysł, to mnie nie słuchałaś. Nie powinnam wcale do niego…- Tosia nie
dokończyła, bo usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości.
- Mówiłaś coś?- Ola uśmiechnęła się szeroko.
- Nieważne.- brunetka wstała od stołu i skierowała swoje
kroki do sypialni, jednak jej przyjaciółka ruszyła za nią.
- No poczekaj, przecież chyba powiesz mi co odpisał.
- Nie powiem, a po za tym jestem zmęczona. Dobranoc.- powiedziała z uśmiechem na ustach, zamykając przy tym za sobą drzwi.
- Nie powiem, a po za tym jestem zmęczona. Dobranoc.- powiedziała z uśmiechem na ustach, zamykając przy tym za sobą drzwi.
- Jesteś wredna, ale jutro i tak wszystko mi wyśpiewasz.-
usłyszała brunetka jeszcze zza zamkniętych drzwi, po czym została zupełnie
sama.
Tosiu, cieszę się, że
o mnie pamiętałaś.
Ale chyba będziemy musieli powtórzyć to zdjęcie.
Jest zbyt mało
wyraźnie, nie sądzisz?
Jeśli oczywiście masz
czas i ochotę…
Jurij ;)
Tepes leżał już w swoim łóżku z dala od kolegów i ich pytań.
Doskonale wiedział, że tak będzie. Zawsze tak było. Nigdy nie mógł na spokojnie
się z kimś umówić, porozmawiać, bo prawie za każdym razem znalazł się ktoś, kto
zaglądał mu w telefon. Jedynie w tej chwili czuł się swobodnie i mógł robić to,
co chciał.
Nie musiał długo czekać na odpowiedź z jej strony. Pojawiła
się po kilku minutach.
Chcesz się po prostu
ze mną spotkać?
Szybko wystukał kolejnego smsa.
Nie myślę o niczym
innym od dzisiejszego południa, Tosiu ;)
Będziesz na zawodach?
Przez chwilę pomyślał, że może nie powinien tak pędzić z tym
spotkaniem, ale jej wiadomość całkowicie go uspokoiła.
Po to tu przyjechałam.
Jeśli chcesz mogę na Ciebie zaczekać po konkursie.
Czy chciał?
Oczywiście, że chcę.
Prawdę mówiąc nie spodziewał się, że brunetka się zgodzi,
dlatego uśmiech na twarzy wzrastał mu z
każdą kolejną wiadomością.
W takim razie bądź
tam, gdzie spotkaliśmy się ostatnim razem.
Dobrej nocy i
powodzenia na konkursie ;)
Ah co ona z nim zrobiła. Jeszcze jej nawet nie poznał, a już
wywoływała w nim tyle uczuć. Nie zachowywał się przez nią jak Tepes, którego
znał do tej pory. Z niedowierzaniem pokręcił głową i odpisał jej już ostatniego
smsa.
Śpij dobrze Tosiu ;)
Zdecydowanie jej imię było bardzo piękne i pasowało do niej
jak ulał.
To chyba najdłuższy rozdział, który stworzyłam ;-)
Wiem, że to opowiadanie nie jest na razie wysokich lotów, ale ciągle staram się, aby wrócić do dobrego pisania...
Buziaki ;*
ps. blogger szaleje i nie pozwala mi wstawić rozdziału - aż mi się czasy onetu przypomniały. Ktoś z was to jeszcze pamięta?
Świetny blog :) Aż żałuję, że dopiero teraz go znalazłam, ale już nadrabiam xD
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, jest boski ! Też miałam wrażenie, że Jurij nie odpisze, a tutaj takie zaskoczenie :D
Już nie mogę doczekać się spotkania Tosi ze skoczkiem po konkursie.
Pozdrawiam Kukulka :D
Czasami życie nas zaskakuje, tak jak w tym przypadku Tosię.
UsuńSpotkanie ze skoczkiem już w następnym rozdziale. Co prawda jeszcze nie wiem, kiedy go opublikuje, ale postaram się jak najszybciej ;)
Dziękuję i Pozdrawiam ;*
Ojeju, jakie to urocze! Po spotkaniu pewnie jeszcze więcej będą o sobie myśleć. Rozumiem jej wątpliwości, ale tym bardziej powinna teraz zaszaleć i zrobić to, co jej podpowiada serce :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, będą myśleć i nie tylko, ale o tym już w późniejszych rozdziałach ;)
UsuńDziękuję za obecność i całuje ;*
O jejku, te ich smsy mnie rozczuliły i to baaardzo<3 Kurczę, gdyby nie ta choroba Tosi mogliby się spotykać tak często jak by chcieli, a może później byłoby z tego coś więcej? A tak, dziewczyna myśli o chorobie, o tym, że zostało jej mało czasu i że NIE MOŻE się zakochać. Ale czy to już się przypadkiem nie stało? ;d Oczywiście czekam na to, aż opiszesz ich spotkanie<3
OdpowiedzUsuńA, no i wydaje mi się, że przyjaciele Jurija i Tosi są bardzo do siebie podobni, czyż nie? Bo przecież i przyjaciółka dziewczyny namawiała ją by napisała do skoczka, a znajomi Tepesa nie lepsi.
O, no i nareszcie jest dłuższy rozdział. Następne też mają takie być, kochana!:**
Długość rozdziałów zależy od czasu, więc nie obiecuje jakie będą następne ;p Przyjaciele zawsze dbają o siebie, pod warunkiem, że są to dobrzy przyjaciele. W tym przypadku tak właśnie chyba jest ;-)
UsuńDziewczyna na pewno nie przyzna sie tak szybko do zakochania, ale masz rację ;) Ona już wpadła po same uszy..
Pozdrawiam ;*
Pewnie ze siee pamieta to cos zwane onetem. Blogger co rusz ma male zwiechy ale od razu prawie wraca do normy, wiec sie nie boj ;)
OdpowiedzUsuńRozdzial? FANTASTYCZNY! Poprawilas mi humor, gdyz mam problemy z okiem (ponoc jakieg cos mi rosne na nim ;c a do Harrachova juz krotki okres) i choc na chwile zapomnialam o tym badziewiu(o moim oku w sensie!) Ah te smsy! Tez bym chciala popisac z Jurijem choc mialabym wydac na te smsy cale swoje kieszonkowe xd
Nie przynudzam. Weny kochana i do napisania! ;*
Inszaaa(spelnione--marzenie)
Oj ma małe zawiechy i dziś o tym się niestety mogłam przekonać. Ale ostatecznie rozdział się pojawił więc jest dobrze ;)
UsuńŻyczę zdrówka, żeby ci w tym oczku nic nie rosło. Owszem coś mogłoby do niego wpaść w Harrachovie, a raczej ktoś, ale teraz niech zdrowieje ;-)
Pozdrawiam ;* i dziękuję za komentarz
ah, dziękuję, przyda się :D
UsuńRaczej trzeba policzyć tych, którzy by mi w oko nie wpadli :DD hahaha, straciłam rozum, ale nie ważne :D
Nie ma za co dziękować! to ja dziękuję, że nie jestem jedyna na świecie, która pisała/pisze o Tepesu :D hihihi.
Pozdrawiam :*
Tepes jest cudowny ;) to zasługuje na więcej opowiadań o sobie ;D
UsuńZgadzam sie z Toba w 100% ;D
UsuńInszaaa
Och, ja doskonale pamiętam, co onet wyrabiał z moimi rozdziałami! Zdania poprzedzielane w najbardziej idiotycznych miejscach (zresztą tak jak niektóre wyrazy), zaburzona kompozycja, wstawianie niepotrzebnych kropek wypunktowania przy przenoszeniu tekstu do nowej linijki... A to tylko wycinek jego możliwości! Całe szczęście takie hece mamy już za sobą, bo szczerze wierzę, że Blogger nie zniży się do powielania błędów swego konkurenta ;)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału... Nie wiem, jakoś ciągle mam nadzieję, iż uczucie, które z tempem huraganu zjawiło się między Tosią a Jurijem przyczyni się do wyzwolenia się głównej bohaterki z oparów choroby.. Nie potrafię tego wytłumaczyć, po prostu tak to czuję ;) I nie ukrywam, że owa myśl bardzo przypadła mi do gustu! Brunetka i blondyn (dla mnie Tepes jednak jest blondynem ;p) tworzą razem naprawdę wspaniałą parę! Już sam fakt tego, jak szybko złapali ze sobą kontakt, jest naprawdę imponujący i... inspirujący. Jakże fantastyczny zbieg okoliczności miał miejsce pod skocznią! Choć co to dużo mówić - gdyby nie natarczywa zachęta Olki i pozostałych członków słoweńskiej, skocznej paki wątpię, czy Tośka zmotywowałaby się do napisania wiadomości i wysłania zdjęcia, a Jurij - do odpisania. Jednak obecność znajomych bywa w niektórych wypadkach naprawdę nieodzowna ;D Nie mogę się doczekać spotkania Polki oraz Słoweńca - tym bardziej, że, póki co, ich romantyczne randez-vous trzymane jest w niemałej tajemnicy...
serdecznie pozdrawiam! cmok! cmok! ;D
PS Dziękuję za informację dot. nowego rozdziału i zapowiedź nadrobienia braków. Liczę na Twoją konstruktywną krytykę! Bardzo się cieszę, że poważnie podchodzisz do prezentowanej przeze mnie i Nitro twórczości.. ;D Trzymaj się ciepło!
Masz rację, to co się wtedy działo było straszne ;p i oby nigdy się nie powtórzyło w przypadku bloggera ;)
UsuńNie wiem czy to uczucie pomiędzy nimi, które przecież jeszcze dopiero przyjdzie wyzwoli Tosię z choroby, ale na pewno pomoże jej w walce z nią.(oj nie będę już więcej zdradzać!).
Tajemnica wyjaśni sie w następnym rozdziale, a do tego czasu pozdrawiam i lece czytać u cb ;*
Jak widać ich znajomość wkracza w nowy etap. Dobrze, że Tosia postanowiła jednak iść za głosem serca (i przyjaciółki) i napisała do Jurija. Coś mi się tak wydaje, że nie każda napotkana dziewczyna pod skocznia otrzymuje numer jego telefonu, więc wyraźnie musiała wpaść mu w oko.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać ich kolejnego spotkania. Czekam na to niecierpliwie i mam nadzieje, że szybko przekonam się jak wypadło owo spotkanie :-)
Onet - wspominam bardzo dobrze, ale tylko do momentu, w którym postanowili pójść z duchem czasu i zmienić się w stwora, którego do tej pory nie rozumiem, chociaż wciąż mam na nim aktywnego bloga. Jeśli ktoś w pełni ogrania nowy system onetu to według mnie zasługuje na medal :-)
Pozdrawiam, ściskam mocno i przy okazji zapraszam do siebie.
Marzycielka
Masz rację, nie każda ma tę możliwość. Powiedzmy, że Tośka wpadła mu w oko i dał sie ponieść chwili ;D
UsuńNie wiem czy następny rozdział pojawi się szybko, bo narobiłam sobie pewnych zaległości, które teraz musze nadrobić, ale w każdym razie postaram się go jak najszybciej opublikować.
Oj ja też go dobrze wspominam, tamte opowiadania miały jakąś inną moc ;) Ale było, minęło. I chyba teraz nie chce mieć z nim nic wspólnego ;p
Pozdrawiam ;*
Tepes mnie rozwalił przy tej chęci poprawy zdjęcia ;P Dobrze, chłopie, w tę stronę właśnie powinieneś iść ;) Co prawda wiadomo, że chłopaki nie dadzą mu żyć, no ale nad tym powinien przejść do porządku dziennego i już. A Tosią się ładnie zająć. Bo przecież i ona by chciała. Spotkać się, pogadać, lepiej poznać. Ale się boi. I ja się jej w sumie nie dziwię. Już pomijam fakt, że to jest znany skoczek i tak dalej, ale Tosia się boi tego, że się zakocha... a zostało jej już mało czasu. Ciężko o tym myśleć. Strasznie.
OdpowiedzUsuńAle i tak im kibicuję.
A onet to onet. Trochę irytujący i upierdliwy, ale jednak też jakoś dawałyśmy radę ;)
buziaki, kochana :**